Dziecko ma prawo wrzeszczeć. Jakkolwiek nie brzmiałoby to kontrowersyjnie – w szczególności gdy jako młodzi rodzice słyszymy (najczęściej od przedstawicieli starszego pokolenia, ale też czasem od nauczycieli, czy specjalistów), że napady złości u naszej pociechy to kwestia 'rozpuszczenia’, czy 'złego wychowania’.

Tymczasem badania pokazują, że krzyk i płacz w sytuacji złości są zwyczajnie kwestią wieku. Częstość ataków złości trwających zazwyczaj do 5 minut wśród dzieci miedzy 18 a 24 miesiącem życia wynosi 87%, a między 30 a 36 miesiącem wzrasta aż do 91 procent, a następnie miedzy 42 a 48 miesiącem spada do 59%. To, że dziecko krzyczy, jest wściekłe, oznacza nic więcej tylko to, że jest młodym i kształtującym się człowiekiem, który nie ma jeszcze narzędzi do innego wyrażania i regulowania emocji.

W pewnych sytuacjach jednak takie ataki przestają być bezpieczne – jeśli pojawia się autoagresja lub nie udaje się wygasić agresji, krzyk trwa bardzo długo, trudno nam zauważyć przyczynę lub zwyczajnie takie zachowania na dłuższą metę są dla nas trudne do udźwignięcia, to warto zgłosić się z dzieckiem na konsultację do specjalisty.

 

[za: psychologiadziecka.org]